Jedziesz samochodem i twój nawigator albo ty krzyczy “Nie, nie to prawo! To drugie prawo :-)”
Znacie te sytuacje? 🙂
Zwiedziłam pół świata mimo, że moja umiejętność nawigacji jest fatalna.
Nie trzeba być nie-wiadomo-kim, żeby podróżować samodzielnie, bez zorganizowanej wycieczki.
I przede wszystkim nie trzeba brać życia tak poważnie. Lepiej nauczyć się dystansu do siebie 🙂
Często mylę kierunki, mylę prawo z lewym, nie potrafię czytać mapy. Ale podróże samodzielne to świetna praktyka, ponieważ jak musisz, to musisz i nie masz wyboru 🙂 Nikt ci nie podpowie. Trzeba się w 100 % skoncentrować, zrobić parę błędów i zapamiętać, aby ich nie powtarzać 😉
Gdy komuś tłumaczę, gdzie jest jakieś miejsce, to mówię np. “w prawo na dole, jak patrzysz na mapę”. Najgorsze są dla mnie mapy na telefonie, ponieważ gdy go obracamy, to mapa też się obraca i dalej nie wiadomo, gdzie jechać. Najlepsze więc są dla mnie papierowe antyczne mapy, które można obracać jak się chce. Pewnego razu, gdy zrobiłyśmy sobie z koleżanką road trip po wielkim, obcym mieście i ona była kierowcą, ja musiałam wytężyć całą moc, aby nas prowadzić. Bardzo nie chciałam jej dodatkowo stresować, więc pod przymusem sytuacji, nabrałam większej wprawy.
Całe szczęście nie wszystkie klasy mają cztery ściany. Te najlepsze, na których można się najwięcej nauczyć, są na zewnątrz, na świecie.
Ale, trzeba jeszcze odwagi albo dystansu do siebie, żeby wyjść na ten świat i nauczyć się czegoś, spróbować coś nowego.
Widzę wszędzie, na całym świecie, że tak wielu ludzi chce być “fajnych”, najlepszych, znać się na wszystkim. Niektórzy nawet boją się powiedzieć, że czegoś nigdy nie robili, albo nie próbowali. Wszyscy chcą być mistrzami. Od razu.
Kiedyś byłam w Iranie i pierwszy raz pojechałam na prawdziwą pustynię. Z małego, tradycyjnego Guest house pojechaliśmy ze wszystkimi, którzy akurat tam byli. Byłam bardzo podekscytowana, zwłaszcza, że właściciel dał nam jeszcze deski do Sand board. Nikt z nas nie robił tego wcześniej i wiecie co, nikt nie chciał spróbować… Sytuacja była dziwna, sztywna, ale stwierdziłam, że trudno, zrobię z siebie pośmiewisko, dam ludziom się pośmiać i zjadę na tyłku, bo bałam się stać, a bardzo chciałam spróbować. W końcu, ile razy możemy mieć w życiu szansę by coś takiego spróbować. No I ruszyłam, piszczałam, wyglądałam komicznie. Na początku wszyscy krzywo się na mnie patrzyli, dopytywali czy pierwszy raz zjeżdżam i tak dalej, i później chyba coś ich ruszyło, że jednak nie trzeba być mistrzem, można po prostu dobrze się bawić, nie oceniać, nabrać dystansu do siebie i nie brać aż tak poważnie wszystkiego.
Ludzie bywają strasznie sztywni i mają obsesję na punkcie swojego ckliwego ego. Ludzie faberże 🙂
Nawet boją powiedzieć, że nigdy czegoś nie spróbowali, lub, że nie wiedzą co to jest.
A widać ten stres na twarzy. Jakie to przykre i ograniczające.
Wydaje mi się również, że to może wynikać z takiego zachowania w którym wiele z nas wyrosło, że jak coś ci nie wyjdzie, to inni mogą cię wyśmiać, oceniają albo żartują, ale to nie ma na celu uśmiechu tylko uszczypliwość.
Podam wam Jeszce jeden przykład. Byłam w setkach hoteli i jestem obyta, wiem jak się zachowywać, ale ostatnio nie mogłam znaleźć włącznika do tostera na śniadaniu i chwilę mu się przyglądałam. Wyrosłam w takim otoczeniu, że moją pierwszą reakcją był lekki stres i OM Boże “to żenujące”, może dlatego że słyszałam kiedyś wiele żartów o blondynkach i jakieś takie dziwne rzeczy, które wcale nie były śmieszne, a miały na celu upokorzenie innych gdy tylko się potkną. Ale już moją druga myśl była inna, świadoma, na zasadzie: tak, to jest nowe miejsce, nowa rzecz i na spokojnie mogę wszystko załatwić. I oczywiście tak też się stało.
Tak samo jest ze wszystkim, wypożyczeniem samochodu, nowym hotelem, kupnem biletu, załatwieniem nowej sprawy.
A Jeśli ktoś wyśmiewa się z ciebie bo robisz cos nie płynnie albo pomylisz się, nawet zrobisz coś głupiego, to naprawdę odpuść sobie taką znajomość bo to są ludzie którzy ciągną innych w dół, zamiast dodawać im skrzydeł.
Nie trzeba być we wszystkim mistrzem, wystarczy być sobą bo to już jest unikatowe i nadzwyczajne. Pragnienie bycia kimś specjalnym, niesie ze sobą presję. A tu, już teraz, bez żadnego wysiłku, jesteś wyjątkowa. A lepsze to niż bycie “najlepszą”.
Nie ma co czekać na słowo zachęty, na to że inni będą nam kibicować. Przygotuj się odpowiednio, jak najlepiej potrafisz, ale jak już to zrobisz, to działaj, zrób to, wyjdź na świat, skocz na głęboką wodę i zobacz coś się stanie. Z czystą ciekawością.
Trzeba mieć dużo dystansu do siebie i nie traktować życia śmiertelnie poważnie, żeby stworzyć sobie kolorowe, bogate i soczyste życie.
Dlatego zapisz sobie hasło na karteczce lub telefonie, aby o tym pamiętać w każdej sytuacji, bo pod wpływem emocji zapomina się o takich rzeczach. Każdy nowy nawyk potrzebuje czasu, aby się zakorzenić.
Ja też mam swoje hasło: DYSTANS DO SIEBIE. Czyli nie traktuję życia zbyt poważnie, pytam się siebie Czy mogę się z tego śmiać? Czy ta sytuacja musi być poważna? Czy mogę ją obrócić w żart, uśmiechnąć się ze swojego potknięcia lub czyjegoś błędu.
Nie musisz być najlepsza by coś robić, by być w czymś świetna i wyjątkowa.
Podróżuj i podziwiaj świat razem ze mną na instagram Malvina Dunder. Zapraszam również do subskrypcji i zapoznania się z moimi książkami i blogiem “With love to Earth”.
Z miłością do Ziemi, Malvina
Całus
Leave a Reply