Narcyz nie chce dla ciebie dobrze, ponieważ to mu / jej zagraża. Bardzo przykre, ponieważ to podcina skrzydła i pozostawia bez szans na rozwój, tkwienie w niekorzystnej sytuacji. Warto zauważyć, gdy to się dzieje i podjąć własną decyzję, aby iść w lepszym kierunku.
Dlaczego narcyz nie chce Twojego rozwoju – i co możesz z tym zrobić?
Jedną z najbardziej bolesnych prawd w relacji z osobą narcystyczną jest ta, że on lub ona nie chce dla Ciebie dobrze. Nie wspiera Twojego rozwoju. Nie cieszy się z Twoich sukcesów. Nie buduje Cię słowem ani obecnością. Nie wspina się z Tobą – wręcz przeciwnie: robi wszystko, byś przypadkiem się zbyt wysoko nie wspięła. Bo im bardziej rośniesz, tym bardziej zagrażasz jego delikatnemu ego.
To trudna i przykra świadomość, szczególnie jeśli przez długi czas wierzyłaś, że ta osoba Cię kocha, że troszczy się o Ciebie, że „ma taki charakter” albo „nie umie inaczej”. Ale gdy przyjrzysz się uważnie, zauważysz powtarzający się mechanizm: za każdym razem, gdy zaczynasz błyszczeć, narcyz robi coś, by zgasić ten blask. Słowem, gestem, krytyką, dziwnym milczeniem, podważeniem, żartem, unieważnieniem – albo przez pełne lekceważenie Twoich osiągnięć.
Dzieje się tak nie dlatego, że jesteś „za bardzo”, „za głośna” czy „za wymagająca”. Dzieje się tak dlatego, że Twój rozwój emocjonalny, zawodowy, duchowy lub osobisty jest zagrożeniem dla struktury narcystycznej. Dlaczego? Bo narcyz potrzebuje czuć, że to on ma kontrolę. Że wie więcej. Że Ty jesteś „jeszcze niegotowa”. Że on wie lepiej, co dla Ciebie dobre. A im bardziej się rozwijasz, im bardziej zaczynasz ufać sobie, im silniejsze masz granice i jaśniejszy głos – tym bardziej oddalasz się od roli osoby zależnej. I właśnie tego narcyz nie potrafi znieść.
Często osoby tkwiące w relacji z narcyzem zaczynają dostrzegać, że każda próba zmiany, nowego kroku, pasji czy edukacji spotyka się z oporem. Czasem subtelnym – „a po co Ci to?”, „chyba przesadzasz”, „to i tak nie ma sensu”. Czasem jawnym – „zajmij się lepiej domem”, „przestań się wygłupiać”, „za dużo myślisz o sobie”. A czasem w formie emocjonalnego sabotażu – przez chłód, karanie ciszą, odrzucenie, obwinianie o egoizm. Wszystko po to, abyś zatrzymała się w miejscu, bo tylko wtedy jesteś „bezpieczna” dla jego ego.
To prowadzi do ogromnego wewnętrznego konfliktu. Z jednej strony czujesz w sobie impuls, by się rozwijać, spełniać, realizować, iść do przodu. Z drugiej strony czujesz, że jeśli tylko zrobisz krok w swoją stronę – coś się w tej relacji psuje. Czujesz się winna, egoistyczna, „zła”. Bo ktoś tak Ci to przedstawił. Tak często, tak konsekwentnie, tak subtelnie, że zaczęłaś w to wierzyć.
To właśnie mechanizm psychologicznego podcinania skrzydeł – jeden z najbardziej destrukcyjnych i jednocześnie najtrudniejszych do zauważenia. Bo nie ma krzyku. Nie ma jawnej przemocy. Jest tylko cienka, lepka sieć codziennych sygnałów, które mówią: „Nie próbuj, bo stracisz moją miłość”. I w tej atmosferze bardzo łatwo zatrzymać się. Zrezygnować. Uznać, że może rzeczywiście lepiej się nie wychylać. Że może nie warto. Że może to nie czas.
A przecież każdy Twój impuls rozwoju jest prawdziwy. Pochodzi z Ciebie. Jest przejawem życia. Marzenie, które wraca, nawet jeśli zostało kiedyś zawstydzone, to nie przypadek. Potrzeba zmiany, potrzeba działania, potrzeba niezależności – to nie egoizm. To Twoje prawo. Twoje naturalne, zdrowe pragnienie, by żyć swoim życiem, nie cudzym.
I właśnie dlatego tak ważne jest, aby zacząć rozpoznawać momenty, w których Twoje skrzydła są podcinane. Kiedy Twoja energia życiowa zostaje zduszona, zanim w ogóle rozwiniesz skrzydła. Kiedy Twoje sukcesy są ignorowane, a potrzeby ośmieszane. Kiedy zaczynasz czuć, że „lepiej nic nie mówić”, „lepiej nie próbować”, „lepiej zostać w tym, co znane”.
Bo tu pojawia się pytanie: czy tak chcesz żyć? Czy chcesz zostać w miejscu, które Cię nie wspiera? Czy chcesz spędzić kolejne lata tłumacząc się z tego, że czegoś chcesz? Że coś czujesz? Że marzysz? Że masz prawo żyć po swojemu?
Jeśli choć jedna część Twojego serca mówi: nie, to oznacza, że jesteś gotowa na pierwszy krok. To nie musi być ucieczka, dramatyczne zerwanie czy radykalna zmiana. Czasem wystarczy wewnętrzna decyzja, że nie oddasz już swojego światła tylko po to, by ktoś inny mógł błyszczeć bezpiecznie. Czasem wystarczy, że zaczniesz mówić: „tak, to jest dla mnie ważne”. „Tak, chcę spróbować”. „Tak, mam prawo”.
Twój rozwój nie jest zagrożeniem. Czym innym jest życie, jeśli nie rozwojem? A jeśli ktoś nie potrafi Cię w nim wspierać, to może właśnie to jest ten moment, w którym warto wybrać siebie.
Jeśli chcesz poznać temat bardziej szczegółowo, zajrzyj tutaj.


Leave a comment