Istnieją zdania, które są tak proste, że aż trafiają prosto w rdzeń.
Jedno z nich brzmi:
„Ludzi powinno się kochać, a rzeczy używać.
Gdy kocha się rzeczy, a ludzi używa — pojawia się problem.”
To nie jest tylko cytat.
To diagnoza współczesnych relacji.
To cicha prawda o emocjonalnym chaosie, który rani tak wiele osób — zwłaszcza wrażliwe, empatyczne, kochające.
To zdanie opisuje coś, co czułaś wiele razy, ale trudno było nazwać.
Ten tekst jest o tym, co dzieje się, gdy hierarchia wartości odwraca się jak lustro, a bliskość staje się transakcją.
1. Kiedy kochamy rzeczy, a używamy ludzi — wszystko zaczyna się psuć
W świecie pełnym bodźców i presji łatwo pomylić priorytety.
Rzeczy kuszą prostotą:
nie marudzą, nie mają potrzeb, nie zawodzą emocjonalnie.
A ludzie?
Są wymagający, nieprzewidywalni, trudni.
Jeśli ktoś emocjonalnie niedojrzały wybiera między człowiekiem a rzeczą — wybiera rzecz.
Dlaczego?
Bo jest wygodna.
Przewidywalna.
Bezpieczna.
A człowieka traktuje jak narzędzie:
– do zaspokajania ego,
– do potwierdzania własnej wartości,
– do poczucia kontroli,
– do wygodnego funkcjonowania.
W takiej relacji nie ma miłości — jest tylko funkcja.
2. Psychologia „używania ludzi”: niedojrzałość i deficyt bliskości
Osoba emocjonalnie niedojrzała:
– nie widzi człowieka, widzi korzyść,
– nie czuje relacji, czuje wygodę,
– nie kocha — konsumuje,
– nie buduje — bierze,
– nie daje — wymaga.
To mechanizm głęboko związany z dzieciństwem:
kiedy ktoś nigdy nie doświadczył bezpiecznej miłości, traktuje ludzi jak źródło, a nie jak partnerów.
To jest właśnie sedno toksycznych relacji, relacji z narcyzami, relacji z ludźmi niezdolnymi do empatii.
3. Kochać ludzi: co to naprawdę znaczy?
Miłość nie jest deklaracją.
Nie jest słowem.
Nie jest gestem.
Miłość to sposób widzenia człowieka.
Kochać kogoś to m.in.:
– widzieć jego człowieczeństwo,
– nie wykorzystywać jego słabości,
– brać odpowiedzialność za własne emocje,
– nie karać ciszą czy dystansem,
– nie traktować kogoś jak narzędzie do własnych celów.
Miłość to bliskość z osobą, nie z jej funkcją.
4. Używać rzeczy: o prostym porządku świata, który działa
Rzeczy mają być narzędziami.
Mają służyć.
Mają ułatwiać życie.
Mają być przyjemnością — nie religią.
Rzeczy:
nie zastąpią poczucia przynależności,
nie wypełnią pustki,
nie uleczą samotności,
nie nauczą empatii.
Ten prosty porządek daje spokój:
rzeczy używamy, ludzi kochamy — nie odwrotnie.
5. Co się dzieje, kiedy ten porządek zostaje odwrócony?
Dzieje się wszystko to, co najbardziej boli:
– partnerzy poświęcają relacje dla statusu,
– przyjaźnie stają się jednorazowe,
– ludzie stają się „przydatni” albo „niepotrzebni”,
– relacje stają się oparte na roli, nie na człowieku,
– miłość staje się transakcją.
W takiej dynamice nie ma bezpieczeństwa.
Nie ma wzajemności.
Nie ma przestrzeni na prawdziwą bliskość.
Jest za to wieczne uczucie:
„nie jestem dość dobra”,
„nie zasługuję”,
„muszę udowodnić”,
„mogą mnie wymienić”.
Kiedy ktoś kocha rzeczy, a ludzi używa — każdy obok niego czuje się wymienny.
6. „Kochać ludzi” zaczyna się od kochania siebie
Człowiek, który kocha siebie:
– nie pozwala, by go używano,
– nie używa innych,
– nie trzyma się ludzi z wygody,
– nie traktuje relacji jak inwestycji.
Kiedy znasz swoją wartość, nie stajesz się czyjąś funkcją.
Wiele kobiet, szczególnie empatycznych, próbuje zasłużyć, dopasować się, ratować — w przekonaniu, że „miłość się zdobywa”.
Nie.
Miłość się wyraża.
Miłość się buduje.
Miłość się wybiera.
Nie zdobywa (w znaczeniu zapracowuje).
7. Zakończenie: powrót do właściwej kolejności
Świat odzyskuje równowagę, kiedy odzyskujesz ją w sobie.
Rzeczy są po to, by z nich korzystać.
Ludzie są po to, by ich kochać.
A jeśli ktoś odwraca tę zasadę —
nie jest to osoba, przy której wyrośnie twoje serce.
Warto więc pamiętać:
Człowiek jest wartością.
Rzeczy są narzędziami.
A tam, gdzie jest odwrotnie — nie ma miłości.
Pozdrawiam!
Malvina


Leave a comment