Wiele kobiet świadomie lub nieświadomie (ponieważ się tego wstydzi przed sobą) porównuje się do innych, próbuje je naśladować, złości się na ich pewność siebie lub czuje presję, by być „bardziej jak one”. Tymczasem prawdziwa siła zaczyna się wtedy, gdy przestajesz kopiować cudze życie i zaczynasz widzieć wartość w swoim własnym. Ten artykuł pokazuję, jak rozpoznać moment, w którym tracisz siebie na rzecz czyjegoś stylu, energii lub historii – i jak wrócić do swojej autentyczności.
Ta cicha myśl: „Może powinnam być bardziej jak ona…”
Czasem patrzysz na jakąś kobietę i myślisz:
„Ona ma w sobie coś, czego ja nie mam.”
„Może gdybym była bardziej taka jak ona, byłoby mi łatwiej.”
„Może powinnam się trochę do niej upodobnić.”
To naturalne.
Ale to też bardzo zdradliwy moment.
Bo często, zanim się zorientujesz, zaczynasz:
– kopiować jej styl,
– przejmować jej sposób bycia,
– porównywać swoje tempo z jej tempem,
– próbować dopasować się do jej energii,
– oceniać swoje życie według jej miary.
A gdzie w tym wszystkim jesteś Ty?
Jeśli czasem wydaje Ci się, że jej życie jest „lepsze”, to tylko sygnał
Sygnał, że:
– tęsknisz za jakąś częścią siebie,
– nie dajesz sobie prawa do pełnego wyrażania swojej natury,
– masz w sobie coś uśpionego,
– nie zaglądasz w swoje pragnienia,
– oddałaś uwagę komuś, kto ma tylko przypominać Ci o Tobie.
Bo prawda jest taka:
Gdybyś naprawdę chciała być nią, byłabyś nią.
Ale nie jesteś – i to znaczy, że Twoja historia ma inne zadanie.
Autentyczne kobiety często budzą napięcie – i inspirację
Wiele kobiet, które żyją w swojej prawdzie:
– są pewne siebie,
– idą własną drogą,
– nie przepraszają za swój głos,
– nie szukają aprobaty,
– nie udają kogoś innego,
…wywołują w innych kobietach różne emocje.
Nie dlatego, że są „za mocne”.
Ale dlatego, że pokazują, co w Tobie też chce być żywe, ale jeszcze nie ma odwagi wyjść na powierzchnię.
Ta „moc” w niej nie jest przeciwko Tobie.
Ona jest lustrem tego, co możliwe.
Kopiowanie odbiera Ci najcenniejszą rzecz: własną siłę
Kiedy próbujesz być kimś innym, to:
– odcinasz się od własnego głosu,
– gubisz swoje potrzeby,
– tworzysz życie, które nie pasuje do twojej duszy,
– zaczynasz żyć w napięciu i porównaniach.
A najtrudniejsza prawda brzmi:
Nawet jeśli skopiujesz ją perfekcyjnie – dalej nią nie będziesz.
A przy okazji stracisz siebie.
I to jest zawsze za wysoka cena.
Ale najpiękniejsze jest to, że… Ty nigdy nie chciałaś nią być.
Chciałaś jedynie:
– poczuć się pewniejsza,
– być bardziej odważna,
– być bardziej widoczna,
– żyć bardziej swobodnie,
– ufać sobie bardziej,
– mieć życie, które jest Twoje.
To nie ona Cię pociąga.
To Twoje niewyrażone części wołają o uwagę.
Jak wrócić do siebie, kiedy zbyt mocno skoncentrowałaś się na czyimś życiu?
1. Zapytaj siebie: „Co we mnie się porusza, gdy patrzę na nią?”
Tam jest odpowiedź.
Tam jest Twoje marzenie.
2. Zadaj pytanie: „Co z jej świata jest tak naprawdę moje?”
Pewność siebie?
Swoboda?
Twórczość?
Granice?
To wszystko możesz mieć po swojemu.
3. Przyjrzyj się: gdzie porzuciłaś siebie, próbując być „jak ona”?
W jakich decyzjach?
W jakich nawykach?
W jakich relacjach?
4. Zbuduj swoją wersję tej jakości
Nie jej wersję.
Twoją.
Twoje tempo.
Twoja energia.
Twoje wzorce.
Twoja osobowość.
Twoje życie.
5. Przestań walczyć o czyjeś miejsce – zacznij tworzyć swoje
Gdy stoisz w swojej przestrzeni, nikt nie jest Twoją konkurencją.
Twoja autentyczność jest zawsze silniejsza niż jakakolwiek kopia
Możesz być spokojniejsza niż ona.
Albo bardziej wrażliwa.
Albo bardziej refleksyjna.
Albo bardziej bezpieczna emocjonalnie.
Albo bardziej ostrożna.
Albo po prostu… inna.
I to właśnie jest Twoja największa wartość.
Nie musisz być nią, żeby być wystarczająca.
Nie musisz przypominać nikogo, żeby być widoczna.
Nie musisz przejmować cudzych cech, żeby być silna.
Twoja autentyczność nie potrzebuje porównań.
Twoja autentyczność sama w sobie jest mocą.
Najważniejsze zdanie na koniec
Jeśli czujesz, że jakaś kobieta ma coś, czego Ty pragniesz —
to nie znaczy, że masz stać się nią.
To znaczy, że Twoje własne światło przypomina Ci, że istnieje.
I ono czeka, aż dasz mu miejsce.
Pozdrawiam!
Malvina


Leave a comment