Kobiety, które wywołują w nas silne emocje, nie zawsze robią coś nieodpowiedniego. Często poruszają w nas część, o której dawno zapomniałyśmy — marzenie, potencjał, cechę, której sobie nie dajemy. Ten tekst wyjaśnia, dlaczego tak się dzieje i jak zamienić ten impuls krytyki w cenną informację o sobie.
Najczęściej nie krytykujemy kobiet, których „nie lubimy”
To zaskakujące, ale prawdziwe.
Ludzie, którzy są nam zupełnie obojętni, rzadko wywołują większe emocje.
Prawdziwe napięcie pojawia się wtedy, gdy ktoś dotyka czegoś głębokiego w nas samych.
Najczęściej krytykujemy kobiety, które:
– mają coś, czego my pragniemy,
– zrobiły krok, na który my jeszcze nie znalazłyśmy odwagi,
– są w miejscu, do którego tęsknimy,
– uosabiają cechę, którą w sobie tłumimy,
– pokazują część nas, którą kiedyś ktoś zawstydził lub wyśmiał.
To nie „one” są problemem.
To emocja, która budzi się w nas.
Kiedy jakaś kobieta mocno Cię porusza — to sygnał
Nie sygnał, że jest „zła”,
ale sygnał, że jej obecność dotyka Twojego własnego, niewykorzystanego potencjału.
Czasem krytyka jest tak naprawdę:
– strachem,
– napięciem,
– ukrytą tęsknotą,
– żalem do siebie,
– dyskomfortem wynikającym z tego, że ktoś poszedł tam, gdzie my nie czujemy się jeszcze gotowe iść.
Bywa, że krytyka to tylko złość mocniej ubrana w słowa.
A pod złością jest lęk przed porównaniem — do własnych niespełnionych ambicji.
Dlatego krytyka rodzi się najczęściej tam, gdzie jest…
– niewyrażone pragnienie,
– stara, niedotknięta rana,
– zranione ego,
– niespełnione ambicje,
– tęsknota za czymś własnym,
– poczucie zatrzymania,
– wrażenie, że ktoś „wyszedł z klatki”, z której my wciąż nie umiemy wyjść.
To bardzo ludzka reakcja.
I jednocześnie bardzo ważna informacja.
Nie musisz jej lubić, ale warto siebie zapytać
Krytyka nie musi oznaczać sympatii ani jej wymagać.
Ale żeby przestała boleć — warto zajrzeć głębiej.
Możesz delikatnie zapytać siebie:
„Co dokładnie mnie w niej boli?”
„Czego jej zazdroszczę, choć trudno mi to przyznać?”
„Jaką swoją wersję widzę w niej odbitą?”
Czasem te pytania odsłaniają coś, czego naprawdę potrzebujesz:
– odwagi,
– odpoczynku,
– ekspresji,
– widoczności,
– granic,
– zmiany,
– głosu.
Kiedy rozumiesz odpowiedź — krytyka rozpływa się sama
Bo wtedy widzisz, że:
– to, co Cię bolało, nie było o niej,
– to, co w niej oceniasz, jest czymś, czego sama sobie nie dajesz,
– to, co w niej przeszkadza, jest częścią Ciebie, która chce się obudzić.
I wtedy pojawia się decyzja:
„Zrobię miejsce dla swojej wersji tej cechy,
albo pozwolę, żeby cudza mnie niepotrzebnie raniła.”
To wybór, który odzyskuje Twoją moc.
W pewnym momencie widzisz coś bardzo uwalniającego
Ta kobieta nigdy nie była Twoim problemem.
Ona była Twoim lustrem.
Odbiciem części Ciebie, której jeszcze nie przyjęłaś.
Zaproszeniem do odwagi.
Przypomnieniem o Twojej sile.
Sygnałem, że jakieś marzenie w Tobie nadal żyje.
Kiedy to zobaczysz — krytyka przestaje mieć sens.
A w jej miejscu pojawia się spokój i przestrzeń do wzrostu.
Pozdrawiam!
Malvina


Leave a comment