Moja fascynacja Morzem Martwym sięgała zenitu, więc gdy miałam okazję wskoczyłam do wody, nie zważając na około 14 stopni Celsiusza na zewnątrz. Było zimno, ale było warto. To unoszenie (bo właściwie nie pływanie) było na mojej “bucket list” już od dawna. Niesamowita przygoda dla ciała i duszy.
Morze Martwe jest tak zasolone, że wypycha ciało na powierzchnię. Zalecane jest nie “pływać” na brzuchu, aby uniknąć zachłyśnięcia. Ja spróbowałam kropelkę wody i zrobiło mi się niedobrze. Woda jest bardzo bardzo gorzka i okropna w smaku. Ale za to ma mnóstwo zdrowych dla ciała minerałów i elementów, więc taka kąpiel wpływa bardzo pozytywnie i oczyszczająco.
Ważna znak ostrzegawczy, który zobaczyłam na plaży – nie golić się przed wejściem do wody. Skóra i bez tego zaczyna troszkę szczypać, więc nawet nie wyobrażam sobie co musi się stać po ogoleniu / depilacji… !!!!!

Można oczywiście wziąć ze sobą gazetę lub książkę i zrobić sobie kultowe turystyczne zdjęcie 🙂
Jeśli nie potrafisz pływać, tu z pewnością dasz radę 🙂
Tak właściwie, to wcale nie jest morze, a jezioro. Jest to również najniższy punkt na Ziemi. Dostęp do morza jest od strony Jordanii i Izraela. Stężenie soli jest tak wysokie, że nie ma w nim życia, stąd taka nazwa. Nie ma w nim ryb, ani żadnych innych istotek. W górach Jordanii w pobliżu jeziora jest muzeum geologiczne Morza Martwego, które jest naprawdę ciekawe. W ciągu tysięcy lat jezioro miało wiele nazw, a także poziom jego wody się zmienia, w ostatnich latach bardzo spada przez zmiany środowiska. Dlatego tak ważne jest, aby każdy dbał o Ziemię jak może najlepiej, nie chcemy przecież, aby takie miejsca zniknęły…
Leave a Reply