Post długi, ale znajdziesz tu wszystko co potrzebne, by naprawdę zmienić swoje podejście w tym temacie i już zacząć stosować w życiu poniższe wskazówki (bez kursów asertywności itp). Spójrz jeszcze na artykuły związane z poczuciem wartości i kochaniem siebie, które są podstawą wyznaczania granic. Jeśli siebie nie znasz, nie szanujesz, to nie masz granic. Jeśli natomiast znasz siebie, zauważasz siebie, masz poczucie wartości i miłości do siebie, to naturalnie z tego płyną granice. Dzięki temu, tworzysz wartościowe relacje z innymi i piękny związek. Kobieta, która jasno i zwięźle wyraża swoje granice jest szanowana i bardziej się o nią starają. Korzyści jest wiele…
Tutaj znajdziesz najważniejsze aspekty wyznaczania granic i jeśli zdecydujesz się je zapamiętać i ćwiczyć w różnych sytuacjach, to Twoje życie diametralnie poprawi się. Jestem tego najlepszym przykładem, a na dole poznasz moje tragiczne doświadczenie, które obróciłam na swoją korzyść. Wiem, że jest mnóstwo długich kursów asertywności, itp, ale nie musisz w nich brać udziału, by już coś zmienić na lepsze. Gwarantuję Ci, że jak to poczytasz, przyswoisz na swój sposób i wdrożysz w praktykę to osiągniesz świetne rezultaty.
Nie wiem z jakiego zaczynasz miejsca, dlatego podsumowałam jak najczęściej wygląda wyznaczanie granic, potem poznasz wskazówki jak robić to umiejętnie, jakie problemy mogą pojawić się, czego nie musisz robić bo jest nieskuteczne, co możesz sobie uświadomić bo rozumieć w czym rzecz, jeśli np masz wyrzuty sumienia, gdy komuś mówisz “nie” lub odwrotnie, robisz to jakbyś szła na wojnę toczyć bój o życie.
Wyznaczanie granic:
- za słabe – poddajesz się drugiej osobie, a potem masz do niej uraz i relacja rdzewieje. Nie jesteś autentyczna wobec siebie i innych. Nie szanujesz siebie i inni Cię nie szanują. Nie czujesz się bezpiecznie, twoja podświadomość sygnalizuje, że nie jesteś “godna zaufania” samej siebie. Może masz fałszywe przekonanie, że jesteś odpowiedzialna za uczucia i życie innych osób i wtedy często trafiasz na związki z ludźmi nieobecnymi, zdystansowanymi, niegotowymi na prawdziwą relację.
- Za mocne – boisz się bycia kontrolowaną i reagujesz nerwowo, agresywnie. Może masz rodzica / rodziców kontrolujących? Zamiast powiedzieć proste bezemocjonalne zdanie, wyrzucasz z siebie serię słów, a sytuacja urasta do rangi dramatu. Może pojawić się w Tobie silny opór i nawet jeśli czegoś chcesz, to nie zrobisz tego z uparcia. To znaczy, że “opór” ma nad Tobą kontrolę, której tak się boisz – koło zamknięte. To działanie automatyczne. Być może nawet zrobisz to, o co prosi Cię druga osoba, ale nieudacznie, udając niekompetencję lub zapominasz i przekładasz w nieskończoność.
- W sam raz! Czyli znasz siebie, jesteś w porządku wobec siebie i innych, autentyczna, kochasz siebie, wiesz co chcesz, a czego nie, bierzesz za siebie odpowiedzialność i wiesz, że inni też powinni, więc nie bierzesz na siebie odpowiedzialności za ich uczucia – w związku tym wszystkim, możesz łatwo, prosto, krótko, bezemocjonalnie, ale pozytywnie powiedzieć “nie, dziękuję” lub cokolwiek innego jest na miejscu w danej sytuacji. A jeśli ktoś naciska, to odsuwasz się od rozmówcy w sposób kulturalny, a Twoje serce pozostaje nadal otwarte, ale wobec siebie samej. Nie bierzesz cudzego zachowania do siebie, bo nie ma z Tobą za wiele wspólnego, ponieważ każdy odpowiada za siebie. Zobacz, gdyby postawić różne osoby w tej samej sytuacji – każda zareagowałaby w różny sposób, więc to świadczy o nich, a nie o Tobie. Oczywiście jeśli machasz płachtą na byka, wchodzisz w dziwne dyskusje itp. to nie jesteś taka niewinna 😉 Ale jeśli masz otwarte serce, kierujesz się dobrem dla siebie i innych, to wszystko powinno być ok.
To nasze zadanie życiowe, by wyrażać siebie, w tym własne granice. Popatrz na taki prosty przykład, myszki gryzącej ci dom – nie powiesz jej “myszko, proszę zrozum…” ona nie wie, że jest w twoim domu. Nie wie, że to twoje. Nie wie, że to nie miejsce publiczne – natura. Nie rozróżnia. I choćby nie wiem jak to tłumaczyć – nie da rady. Trzeba myszkę złapać do pudełka i wynieść na łąkę, czy do lasu.
I nie ma co się złościć na mysz. To naturalne, że musimy wyznaczać granice swoim krótkim słowem lub akcją. Jeśli tego nie robisz, czujesz bezsilność, jesteś źle traktowana i dużej mierze może to być Twój brak odpowiedzialności za siebie.
Stawiając granice słuchasz i szanujesz siebie, a Twoja podświadomość notuje, że może liczyć na swoje reakcje i w tym wyniku czujesz się bezpieczniej. To przynosi więcej profitów dla Ciebie, np. Inni poważają Ciebie (nie zawsze, ale to wtedy już jest ich wizytówka, a nie Twoja), mierzysz się z problemami szybciej, lepiej, łatwiej.
Naszym obowiązkiem jako człowieka jest nauczenie się wyznaczania granic, ale kto nas tego nauczył… Ja nie miałam żadnego wzoru jak to robić i widzę, że masowa większość również. Właściwie miałam ogrom przykładów czego nie robić 😉
Im bardziej strzeżesz swoich granic, czyli nie robisz tego, czego nie chcesz – tym bardziej jesteś poważana i szanowana przez innych, w różnych relacjach, a to wielki profit. Lepiej się ze sobą czujesz, bezpiecznie, swobodnie i to emanuje na zewnątrz.
Jak wyrażać granice?
- Werbalnie, najlepsze w lekkich sytuacjach lub na początek:
SCHEMAT COŚ MIŁEGO + GRANICA
Możesz to zrobić w taki łatwy sposób – pewien schemat, zwłaszcza jeśli masz problem z wyrażaniem “nie”. Ktoś pyta Ciebie czy zjesz kawałek tortu (z gorzko- słodką bitą śmietaną, tort, którego nie znosisz)? Możesz powiedzieć: “dziękuję, że pytasz, ale nie mam ochoty, dziękuję”. Czyli mówisz COŚ MIŁEGO plus GRANICA. Między wierszami chodzi o to, że doceniasz, że ktoś Cię zauważa i oferuje co ma dobrego, ale nie masz na to ochoty i dziękujesz. Kontynuujesz spotkanie z przyjemną atmosferą lub zmieniasz temat na pozytywny. Nie tłumaczysz się, nie wdajesz w dyskusje. - Niewerbalne = akcja = najczęściej odsunięcie się od osoby / sytuacji.
- Połączenie tych dwóch, najpierw MÓWISZ coś KRÓTKIEGO, a następnie DZIAŁANIE (czynność, wycofanie, wyjście, itp).
Przykłady:
Przez Twojego partnera ciągle spóźniacie się do gości, a ty tego bardzo nie lubisz. Mówisz więc “czuję się zażenowana spóźnianiem się, następnym więc razem będę musiała wyjść wcześniej, by być punktualnie i spotkamy się na miejscu, kiedy dojedziesz”. To może być również “nie lubię się spóźniać, muszę więc wychodzić sama na spotkania” i robisz to! Bez dramatów, bez emocji, bez podtekstów. Jeśli tego nie zrobisz, to tylko sama sobie zaszkodzisz!!! To jest największy trik.
WYZNACZASZ GRANICE WOKÓŁ SIEBIE, A NIE WOKÓŁ INNEJ OSOBY!
To znaczy, że NIE mówisz “nie będziesz się spóźniał na spotkania, nie toleruję tego!” Bo to jest NIE w porządku, nieskuteczne, odpychające. Nie musi Ci się podobać cudze zachowanie, ale patrz na siebie, jak Ty się zachowujesz, co mówisz, jak się czujesz i co w związku z tym zrobisz.
Kolejny przykład, jesteś na spotkaniu z mężczyzna, który ciągle zagląda do telefonu. Nie musisz nic robić jeśli jesteś pewną siebie kobietą, która zna, szanuje i kocha siebie. Wystarczy jedno długie wymowne spojrzenie, ale z pół – uśmiechem. Tak, oceniasz go i to widać wyraźnie. Ewentualnie można coś powiedzieć lub zadać pytanie, jeśli nie wiesz o co chodzi, np “zawsze jesteś w telefonie podczas spotkania z inną osobą?”. Wtedy osoba rozumna wie o co chodzi i powie, że coś na zasadzie “taki nawy, tyle pracy”… Jeśli jednak zrobi to kolejny raz, to wychodzisz do toalety z torebką. Po powrocie zastajesz go zestresowanego, że wyszłaś, a ty kontynuujesz spotkanie w przyjemnej atmosferze i właśnie okazuje się, że jednak bardzo łatwo złamać niekulturalny nawyk nałogowego siedzenia w telefonie 😉 Jeśli taki scenariusz się nie wydarzy, a mężczyzna reaguje negatywnie jak chłopiec w szale emocji, to wiesz, że jesteś na spotkaniu z osobą na bardzo niskim poziomie i nie chcesz mieć z nim nic wspólnego.
Co robić, bo działa i czego nie robić, bo jest nieskuteczne lub niepotrzebne:
– ważne jest rozróżnienie: granice, a preferencje. Są inne, choć czasem cienka między nimi granica. Czyli znowu powtórka, granicę wyznaczasz wokół siebie, a nie innej osoby, nad którą nie masz kontroli. Nikt nic nie musi, jedynie może. *Sprawa ma się nieco inaczej jeśli jesteś odpowiedzialna prawnie za kogoś chorego, starszego, dziecko, zwierzątka, ale i tak szanujesz ich odrębność, indywidualność. Im lepiej znasz siebie, tym lepiej znasz swoje granice i preferencje. Znasz je przed spotkaniem z inną osobą, jesteś już na to przygotowana, bo wiesz z czym będziesz się dobrze lub źle czuć.
– Granicę sygnalizujesz w momencie, gdy ktoś próbuje ją przekroczyć, krótko i prosto. Ćwicz, by robić to od razu. Nie spotykasz się z nowo poznaną osobą i nie dajesz jej do ręki zasad jak ma się zachowywać wobec Ciebie Divy 😉
– Powiedz coś raz, a potem odsuń się od miejsca / osoby, najlepiej z otwartym sercem wobec siebie, czyli zrozumieniem i ciepłem. Kobieta z klasą nie powtarza się. Im częściej powtarzasz się, tym mniej jesteś słuchana i poważana. Jeśli myślisz, że to byłoby nieco dziwne nic nie powiedzieć, to zawsze możesz powiedzieć “wychodzę, bo muszę się przewietrzyć i przemyśleć to co się stało” lub “chcę teraz wyjść, a po powrocie porozmawiać jeśli również tego chcesz”.
– Mężczyźni to istoty raczej niewerbalne, nie musisz do nich mówić, wystarczy, że odsuniesz się / wyjdziesz, to jest jasny sygnał.
– Nie musisz się tłumaczyć! Wystarczy, że powiesz np. “nie mogę teraz rozmawiać”. Nie jesteś odpowiedzialna za czyjeś uczucia. Ale ważne, byś była odpowiedzialna za swoje. Mając na celu wyższe dobro dla wszystkich. Czasem bywa to trudne, ale warto ćwiczyć.
Ćwicz, ćwicz, ćwicz! Czekaj na każdą trudną sytuację, zamiast bać się i trząść ze strachu, bo to jest nieprzyjemne 🙂 Z taką postawą, o wiele łatwiej się żyje! Spada duży ciężar i czujesz, że możesz oddychać. Jak nie wyjdzie – nie oceniaj się, za to miej dla siebie ciepło i wsparcie. Poczujesz się pewna siebie, bezpieczna, naładowana pozytywną energią oraz wdzięcznością wobec samej siebie. To niesamowite uczucie, którego nie da opisać się słowami!!!
Moje doświadczenie jest takie, że przez przeszłość, wychowanie w szkole i rodzinie, miałam poczucie, że gdy tylko ktoś próbuje mi coś narzucić, to czułam się, że mnie to pochłonie i już nic ze mnie nie zostanie. W pewnym momencie jako dziecko, dobrze pamiętam ten moment, zauważyłam, że jeśli będę głośniejsza i agresywniejsza niż “napastnik”, to w końcu da mi spokój. Ten wzór ciągnął się za mną długie lata, a gdy tylko ktoś na mnie naciskał, czułam roztrzęsienie w środku, moje ciało od razu produkowało adrenalinę, włączała się reakcja stresu (F3 czyli fight, flight, freeze. Po polsku ucieczka, walka lub zamrożenie w sytuacji stresu) i czułam się jakbym szła na wojnę stoczyć bój o życie. Drobna sytuacja, a mój organizm czuł się chory! Dawka stresu była potężna i nierównomierna w porównaniu do sytuacji. Jakbym naprawdę szła na wojnę. Niestety, ale również byłam od dziecka wyszkolona w braniu odpowiedzialności za cudze uczucia i reakcje, zachowanie, życie. Tak więc nie potrafiłam być ani obiektywna, ani spokojna i zdystansowana. Wszystko brałam do siebie, wszystko było moją winą. Jest to bardzo męczące i nie można tak długo żyć stąpając po cienkim lodzie, zawsze na alercie, że coś strasznego niespodziewanie może nastąpić. Teraz wiem, że wystarczy spokój i patrzenie na siebie, czyli coś się dzieje, a ja NIE reaguję, pytam się siebie jak się czuję, co o tym myślę i czego chcę. Wiem, że walka jak do ostatniej kropli krwi jest bardzo wyczerpująca i nie warta mojej energii życiowej w ok 90% sytuacji. Wiem, że moje granice są cudowne i sprawiają, że czuję się bezpieczna, silna, kontroluję to co mogę, czyli siebie, a puszczam to nad czym nie mam (czyli ludzie i sytuacje, wyniki). To oczywiście jest długi proces bo nie wystarczy o tym czytać i słuchać, trzeba to przeżyć, trzeba zobaczyć wiele przykładów. Jeśli ja była w stanie dokonać tak wielkiego postępu, to jestem pewna, że każdy jest, a to najbardziej satysfakcjonujące uczucie!
Powodzenia, Malvina!
Leave a Reply